niedziela, 18 sierpnia 2013

on

A. polska emerytura dla australijczyka

Dzis otrzymalem droga pocztowa przedziwny, nie zawierajacy zadnego nazwiska ani podpisu nadawcy list urzedowy, ktory zalaczam wraz z ze swoim komentarzem i niektorymi posiadanymi przez siebie dokumentami .
Nie jest to odpowiedz do nadawcy, bo nadawcy imiennie...  nie ma. Pewnie znowu jakis hoax. Centrum pogrozek i porad znajduje sie na Tasmanii – co mi pachnie tym ze Szczepanska & Co znalazla sobie tam zaulek i przytulek. Na razie wysylam tylko do Ciebie, Andrzeju jako ciekawostke zoologiczna. Czekam na zapowiedziane formularze i porady. Nie wiem czy formularze wykorzystam – nie czuje zapalu, czuje cos w rodzaju obrzydzenia.. Podziel sie tym z Twoimi przyjaciolmi z Europejskiej Palestry.. Natomiast zapewne (bez niniejszego wstepu) powiesze to na swojej witrynie, bo wyglada mi na to ze Tuskowa Piata kolumna przeciera sobie droge do najbardziej odleglego kraju – czyli na antypody.  Pewnie sie dziwisz – ale mnie sie rzygac chce bo widze w tym ktores z kolei przecieranie drogi dla V kolumny wybierajacej sie do Australii i innych krajow z geba po tuskowej kwescie. Jezyk ponizszego pisma na to wskazuje...   /M.

image002.jpg


Od ponad dwudziestu trzech lat mieszkam w Australii co jest, łącznie z przyczynami i skutkami, udokumentowane  na mojej witrynie:


Zainteresowanych detalami odsylam (ale nie zmuszam) do czytania calosci tej witryny. Pewne fakty zwiazane ze sprawa emerytury polskiej czuje sie zobowiazanym opisac i skomentowac. Okolicznosci polityczne powodujace wyjazd z Polski,  represyjna polityka,  zakazy zatrudnienia w PRLu, czyli stosowane bandyckie represje wyganiajace wlasnych obywateli (a przy tej okazji umozliwiajacy wysylanie do obcych krajow swojej wlasnej V kolumny), oraz dzisiejsze represje gospodarcze w Polsce i okradanie  swoich obywateli. W najlagodnijszych slowach – zniechecanie represjonowanych wlasnych obywateli do dalszego pobytu w swojej ojczyznie.

W  skrocie -  realia polskie w odniesieniu do mnie, sa takie:

1      tytul mgr inz. uzyskalem na Politechnice Wroclawskiej w grudniu 1964:

image004.jpg

W roku 1987 ukonczylem (pracujac) studia podyplomowe w nastepujacych kierunkach:

image006.jpg

Pierwsza prace podjalem 5 lutego 1965 w Kolobrzegu, u fundatora mojego stypendium - MPGK, ktore nie bardzo wiedzialo  co ze mna robic i z ulga „sprzedalo” mnie Wojewodzkiemu Przedsiebiorstwu Robot Komunalnych w Koszalinie , z ramienia ktorego prowadzilem, jako kierownik robot,  odbudowe zniszczonej wciaz po wojnie sieci gazowej miasta Kolobrzegu. Pracowalem na tym stanowisku do czerwca 1966 caly czas weszac wokol za praca w projektowaniu, do ktorej czulem sie „powolanym” i zachecanym przez moich profesorow Politechniki:

Do kolobrzeskiej pracowni Miastoprojektu trafilem na wlasna  prosbe w tymze czerwcu 1966 , na stanowisko st. asystenta – co oznaczalo moja  rezygnacje z poborow kierownika robot w WPRK (3000 zl  miesiecznie) i obnizenie ich do 1900 zl/mies. Oznaczalo to jednak atrakcyjna dla mnie prace oplacana akordowo od cennikowej wartosci wykonanych projektow – pomniejszonych o oplate za autoryzowanie ich przez kierownika zespolu, posiadajacego uprawnienia budowlane ktorych otrzymanie wymagalo stazu (1 rok w wykonawstwie i 3 lata w projektowaniu na stanowisku co najmniej starszego asystenta). Plus zdanie wymaganego egzaminu panstwowego.

Okazalo sie ze w swojej sympatii do projektowania wykonywalem w tej nowej pracy kilkakrotnie wiecej projektow niz moj „autor”, jakosc byla bez zarzutu  i te placone 15% haraczu za podpis bez sprawdzanie przyprawialy mnie o bol zebow. Na szczescie sytuacja stala sie widoczna i moj staz przeduprawnieniowy zostal skrocony  przez ministerstwo na wniosek dyrekcji Miastoprojektu  i  Koszalinskiego Zjezdnoczenia Budowlanego.  Egazmin na uprawnienia zdalem z wynikiem 100/100 (ta praca to bylo dla mnie hobby) w maju 1968 i w uznaniu wynikow pracy przed uprawnieniami i wynikow egzaminow na uprawnienia – znow na wniosek Zjednoczenia dostalem nominacje na starszego projektanta - z pominieciem kilku lat ustawowego stazu na stanowisku projektanta. Do tej pory mam swoja imienna pieczatke z maja 1968 roku z tytulami, nazwiskiem, stopniem starszego projektanta i z numerycznym zakresem uprawnien :

image008.jpg

mgr inz. Miroslaw Krupinski
starszy projektant
upr. bud. par 8.1.1. nr 5/68

image010.jpg


2     Powracajac na chwile do korzysci szybkiego i dobrego jakosciowo projektowania – w porownaniu do pensji 3000 zl/mies poprzedniego kierowania robotami – moje zarobki jako st. asystenta w drugiej polowie roku 1966 wyniosly srednio 6200 zl/mies, srednia z roku 1967 – ponad 10 000/mies. Kiedy na poczatku roku 1972 przenioslem sie do Miastoprojektu Olsztyn byla to juz roczna srednia ponad 12 000 mies - czyli ponad pieciokrotna srednia krajowa. W Olsztynskim Miastoprojekcie  zarobki rowniez szly systematycznie w gore. Odszedlem z Mistoprojektu Olsztyn we wrzesniu 1976 kiedy milosc do mnie ochlodla po moim demonstracyjnym wyjsciu ze spedu zalogi zwolanego 27 czerwca 1976 dla potepiania warcholow z Radomia i z Ursusa. Wyszedlem z tego spedu (sam jeden) ze slowami: - „zebym mogl kogos potepiac – to musze wpierw wysluchac co ma do powiedzenia”. Nikt nie odezwal sie ani slowem, siedzaca obok mnie zona (tez starszy projektant) nie powiedziala ani slowa i zostala na spedzie.  Trzy miesiace pozniej pracowalem juz na takim samym stanowisku w olsztynskim Biurze Projektow Budownictwa Komunalnego gdzie w ciagu najblizszych trzech lat moje i dwoch innych starszych projektantow srednie zarobki zaczely przekraczac 20 tys zlotych na statystyczny miesiac.  No a potem zaczela sie „Solidarnosc” i kokosy sie dla mnie skonczyly, bo najpierw bylem wspolorganizatorem „S”, potem rzecznikiem prasowym MKS i ZR i nie mialem czasu na projektowanie (BPBK  przez jakis czas placilo mi srednie pobory ktore juz zdazyly zjechac do okolo 16 K/mies).  W czerwcu 1981 zostalem wybrany przewodniczacym Warminsko-Mazurskiego ZR „S” – i biuro projektow juz musialo sie rozejrzec za inym inzynierem na moje miejsce. Na boku tez bylo zapotrzebowanie na opinie w tej dziedzinie co zaowocowalo nowym „zaszczytem” i nawykiem autorytatywnego wypowiadania sie.

image012.jpg

3     Moje pozniejsze wynagrodzenie jako viceszefa KK „S” ( od pazdziermika 1981) bylo o okolo 4 tys na miesiac  nizsze niz moje maksymalne uzyskiwane wczesniej zarobki akordowe w projektowaniu. Nie zdazylem sie tym zmartwic – kilka miesiecy pozniej bylem juz, jako wiceprzewodniczacy Komisji Krajowj i przewodniczacy Krajowego Komitetu Strajkowego aresztowany, skazany i uwieziony (vide moja ksiazka „Zaulki Zbrodni”: „http://members.iinet.net.au/~miroslaw/ZZ.htm   i zawarte w niej dokumenty).
4     Detale mozna tez znalezc w zeszlogrudniowej publikacji IPN pod adresem URL:

image014.jpg

5     Po 21 miesiacach wiezienia wrocilem do Olsztyna (18 wrzesnia 1983) gdzie pracy dla mnie juz nie bylo. W czasie mojej nieobecnosci  Prokuratura Marynarki Wojennej zabrala na przeszukanie mojego trzyletniego Fiata 125, ktorego juz wiecej nie zobaczylem.  Ciagnacy sie dlugo proces z Prokuratura z pomoca odwaznych adwokatow wygralem, ale wtedy odwolalo sie od wyroku Dowodztwo WP. W miedzyczasie jeden z adwokatow wyemigrowal a drugi dostal w przeddzien finalowej rozprawy zawalu, na szczescie nie smiertelnego. Bronilem sie sam i o dziwo – wygralem (oczywiscie argumentacja byla zasluga moich adwokatow – ale Sadowi Najwyzszemu widocznie spodobalo sie moje selfmecenesowanie – bo nie tylko rewizje Dowodztwa WP oddalil, ale dolozyl uzasadnienie wyroku ktore zaraz po rozprawie otrzymalem). „Wygrane odszkodowanie” wystarczyloby na kupno okolo polowy  uzywanego Fiata 125, ale byl to jednak jakis przelom lub zapowiedz przelomu (byl to juz rok 1986). 

6     Zakaz zatrudnienia mnie jako inzyniera w biurach projektow, skonfiskowane oprocz fiata w pelni oplacone i juz przydzielone (10 grudnia 1981) po przelewie mojej ksiazeczki mieszkaniowej mieszkanie rozplynelo sie w sinej mgle, czego do tej pory (rok 2010) mi nie zreskompensowano. Otworzylem wiec jeszcze w roku 1984 prywatna pracownie projektowa – ale wizyty SBecji u klijentow szybko ja opustoszyly. Niemniej – wyrejestrowalem ja dopiero przed samym wyjazdem. Bo a nuz cos sie zmieni...

image016.jpg

image018.jpg

image020.jpg


image022.jpg

7     Wyjechalismy z Polski 7 maja 1987 roku. Zarowno ja jak i moja owczesna zona i moj piecioletni syn zostalismy wyposazeni w paszporty ze stemplami „upowaznia do jednokrotnego przektoczenia granicy PRL”.  Wiecej mozna przeczytac w mojej dostepnej internetowo ksiazce „Australijska Przygoda”:  http://members.iinet.net.au/~miroslaw/AP1.htm
oraz w moich tekstach publicystycznych publikowanych na moich witrynach od roku 1996. Ze Australie polubilem – mozna znalezc w ksiazce


8      W skrocie – jak to bylo do tej pory w Australii:

a/ 1987-05-08 - przylecielismy do Sydney dzien po wylocie z Polski i zakwaterowano nas w Westbridge Migrant Centre, gdzie zapewniono nam wyzywienie, podstawowy kurs jezyka angielskiego, i pomniejszone o drobne oplaty zasilki (co bylo OK – bo w Polsce pozwolono nam zakupic za zlotowki tylko rownowartosc chyba 12 AUD na osobe).

b/ w pazdzierniku moja malzonka znalazla sobie innego partnera, w zwiazku z tym na drugi dzien  przeprowadzilem formalna i potwierdzona przez Sedziego Pokoju (czy tez Settlement Officera) separacje i opuscilem Migrant  Centre.  Nie dziwie sie  jej – biegalem na dwa rownolegle kursy angielskiego nie liczac tego w Migrant Centre i jakis czas malowalem sciany zeby zebrac na oplaty zwiazane z weryfikacja kwalifikacji i oplaty za wpisowe i za czlonkowstwo w Institution of Engineers. Zostalem zweryfikowany i zarejestrowane jako Member (MIEAust) w dwoch specjalizacjach – 1/ systemy wodne i kanalizacyjne miast (kierunek moich studiow i pracy magisterskiej)  i 2/ technologia wody i sciekow oraz ochrona srodowiska (temat moich studiow podyplomowych w Polsce – 1977-78). Oba uprawiane przez opisany wczesniej okres projektowania w Polsce.

c/ Od listopada 1987 zaczalem pracowac jako inzynier konsultant w firmie Zyg Rytter & Partners bedacej skladnikiem grupy Carringtona w Sydney. Pozniewaz bylem swiadom swoich brakow jezykowych zaproponowalem zatrudnienie mnie za wynagrodzeniem o szesc tysiecy rocznie nizszym. Po kilku tygodniach, pomimo wspomnianych polonizmow w tym co mowilem i pisalem – dostalem pelna oglaszana stawke.

UWAGA – TO WAZNE: Ja nie przyjechalem do Australii jako ubiegajacy sie o status refugee uciekinier. Zostalem do Australii zaproszony przez grupe Amnesty International z Sydney, ktora w czasie mojego uwiezienia korespondowala z moja zona a pozniej ze mna. Kiedy udalem sie na pierwsza rozmowe do Ambasady Australii w Warszawie - na pytanie o powod dla ktorego ubiegam sie o status emigranta  pobytu stalego – odpowiedzialem ze ubiegam sie tylko pod tym warunkiem ze moje wyksztalcenie i doswiadczenie jest dla Australii przydatne. Kiedy mieszkalem i precowalem w Perth  jako inzynier projektant – zostalem zapytany przez miejscowe wladze czy mam ochote na status obywatela przed uplywem ustawowego okresu wyczekiwania. Potwierdzilem i wymagany okres wyczekiwania skrocono.

Wczesniej (1986) mialem podobną propozycje z Norwegii gdzie zostalem w czasie stanu wojennego mianowany honorowym czlonkiem Zwiazku Architektow. Uwazalem ze to bylo za blisko i ze Polska w zasiegu reki bedzie kusic i zmiekczac. A tego czemu przyjrzalem sie w Polsce przed wyjazdem mialem juz dosc. Mysle ze moj wybor byl sluszny, choc i tak przez dwa lata snily mi sie moje polskie sciezki, moj letni dom ktory projektowalem i budowalem sam i moje wspaiale ponad 1000 ha jezioro Pluszne przed tym letniakiem.

PODSUMOWANIE:

To ubieganie sie o polska emeryture nie jest moim pomyslem. Moja wlasna opinia o obecnym rzadzie, ktory rzadzac jak mafia doprowadza Polske do ruiny, niesplacalnego zadluzenia zagranicznego i niesplacalnego juz zadluzenia u krajowych depozytariuszy bankowych, oraz do glodowej sytuacji polskich emerytow. Plus niedozywienia dzieci szkolnych, zaniedbaniach w ochronie przeciwpowodziowej Polski, zaniedbaniach w stanie jej drog  itp - budzi moje obrzydzenie. Jako obywatel australijski (od wrzesnia 1989) i rownoczesnie posiadacz niewaznego juz dawno paszportu polskiego z napisem „Z prawem do jednokrotnego przekroczenia granicy polskiej” – czulbym obrzydzenie trafiajac spowrotem w sytuacje ktorej poczatki przed wyjazdem widzialem i skutki (polityczne, gospodarcze i spoleczne) trafnie przewidywalem.

image024.jpg

Jezeli miedzynarodowe porozumienie pomiedzy Australia i Polska przewiduje wzajemna refundacje czesci kosztow emerytalnych przyjetych bez zastrzezenia i w wieku przedemerytalnym na swoje terytoria  – to proponuje refundowac  to jako calosc bezposrednio rzadom uczestniczacych w porozumieniu panstw. Jak dla mnie – ubieganie sie o ochlapy od tych ktorzy 30lat temu okradli mnie z mieszkania, ukradli moj samochod, pozbawili mnie bezprawnie wolnosci i wydali calej mojej rodzinie (lacznie z 5 letnim dzieckiem) paszporty pozwalajace jedynie na wyjazd z Polski lecz nie na  powrot do niej – wybieranie sie do niej na zebry – stanowiloby taka sama zniewage jak dla milionow polskich obywateli podleglosc ich nieudolnym i sprzedajnym rzadom.

Miroslaw Krupinski, 62 Bayonet Head Rd, Albany, WA 6330, Australia
mgr inz., Studia podyplomowe, uprawnienia budowlane par. 8.1.1, polski certyfikowany biegly sadowy, MIEAust, CPEng, Member of AWWA... Co za cholerny Swiat. Rzygac mi sie chce.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Uwagi koncowe:   1. Dokumentow potwierdzajacych te i inne kwalifikacje mam wiecej. Dokumentow dotyczacych bezprawnych represji w stanie wojennym i po nim – jeszcze wiecej. W tym: pozbawienia wolnosci, utraty skradzionego mi przez Prokurature Marynarki Wojennej. samochodu. Skonfiskowanie posiadanego i w pelni oplaconego mieszkania, pozbawienie mozliwosci wykonywania swojego zawodu inzyniera, falszowanie danych dotyczacych zarobkow. Wygralem dzieki swoim adwokatom i swojemu uporowi w dochodzemiu prawdy kilka procesow ze sprawcami  - ale nie wyrownalo to strat. Sugeruje proponujacym mi ekspertom z Centerlinku aplikowanie o odszkodowanie - zapoznanie sie z trescia moich ksiazek „Zaulki Zbrodni” i „Zaulki Prawa” oraz zawartych w nich kompletnych dokumentow dotyczacych tamtych wydarzen. Jezeli beda wygladaly na nieprawdopodobne – proponuje sprawdzenie  prawdziwosci opisywanych w moich ksiazkach wydarzen z Instytutem Pamieci Narodowej w Polsce, z Trybunalem Praw Czlowieka w Strasssburgu gdzie wygralem proces nazwany przez pozwanych „procesem  Krupinski versus Polska” Nazwa nie jest prawdziwa – byl to proces Krupinski versus rzadowa i wojskowa mafia PRLu, ktora to mafia zastapiona zostala mafią rzadzacych obecnie w Polsce postkomunistow i ich Consortes.

Uwaga 2 – formalno prawna:  Deklaracje obecnego rzadu polskiego odsylaja ubiegajacych sie o polskie emerytury do okresow zatrudnienia w obrebie ostatnich dwudziestu lat (czyli od roku 1990). W ten sposob uchylaja sie oni od odpowiedzialnosci Polski za stan wojenny, za zbrodnie komunistyczne i za zniszczone archiwa dotyczace zniszczonych dokumentow skarbowych i zatrudnieniowych i za inne popelnione wczesniej niegodziwosci mafijnego rzadzenia, ktore sami dzis powtarzaja i nasladuja. Polska jest na granicy katastrofy i wydaje im sie ze drenowanie srodkow finansowych od rozsianej po Swiecie Polonii ich uratuje. Nie uratuje – bo punkt krytyczny juz zostal przekroczony i zaciagniete przez nich dlugi sa juz niesplacalne. W kazdym razie nie przez nastepnych kilka pokolen.

Ta decyzja opisana w uwadze 2 powinna mnie wlasciwie cieszyc – ze nie mam nic wspolnego z ich „dwudziestoletnia gospodarka” i metodami rzadzenia. Opuscilem Polske 23 lata temu deklarujac formalnie w swoim  wniosku paszportowym ze nie chce miec z tak rzadzonym panstwem nic wspolnego. W zamian uhonorowano nas – mnie i moja rodzine lacznie z piecioletnim wtedy synem Dominikiem paszportami bez prawa powrotu („upowaznia do jednorazowego przekroczenia granicy panstwa”). A to co sie dzis w Polsce dzieje nie rozni sie od praktyk PRLu niczym, poza dziesiejszym faktem ze dlug zagraniczny Gierka wynoszacy wtedy okolo 20 miliardow dolarow  (w sumie wykorzystanych o wiele lepiej niz robi to obecny rzad polski) wzrosl prawie dwudziestokrotnie. Od roku 1989 jestem obywatelem Australii i nie wyjedzalem z niej ani razu. Owszem – Polska mi sie kilka lat snila ale byly to sny o moich wydeptanych tam sciezkach i szczesliwie przezytych tam pierwszych 48 latach mojego tam zycia. Nic wiecej poza tymi wspomnieniami nie oczekuje od Polski i Polakow – nawet zwrotu zagrabionego mi mienia i zarobkow wynikacego z pozbawienia mnie prawa pracy w okresie stanu wojennego i po nim. Moze oczekuje jedynie troche uczciwosci i umiejetnosci rzadzenia  tym, niegdys rowniez moim, krajem. Nie wszystko daje sie zalatwiac metoda smolenska... I nie zawsze bezkarnie.

Wniosku o Polska emeryture skladal nie bede i mam nadzieje ze Australia na tym kontrakcie z Polska nie wyjdzie jak Zablocki na mydle, kiedy skompromitowani obecnie „polscy” rzadzacy politycy zaczna uciekac przed odpowiedzialnoscia z Polski na antypody – do uscielonych przez reszte czesto juz glodujacych dzis Polakow – szczegolnie niedokarmianych  w szkolach dzieci – cieplych gniazdek i dziupli...

Miroslaw Krupinski
11 pazdziernika 2010 roku.